"Podwórkowe zabawy" to scenariusz króciutkiej inscenizacji, jaką przygotowałam ze swoją klasą na występy artystyczne z okazji choinki. Scenariusz ten nie jest całkowicie mojego autorstwa. Przed 20 laty spotkałam gdzieś bardzo podobny i wykorzystałam na zajęciach koła teatralnego. Niestety, nie potrafię podać ani jego źródła, ani autora. Obecny jest pewną modyfikacą tamtego.
PODWORKOWE ZABAWY
Na podwórku zbiera się grupa dzieci. Grają w klasy, w gumę itp. Śmieją się wesoło. Żaneta: Pobawmy się w berka! Dzieci chwilę bawią się w berka. Dominika: Posłuchajcie, zabawmy się teraz w szkołę! Dzieci /wołają przekrzykując się/: Dobrze, świetnie, ja będę dyrektorem, ja, ja! Mateusz: Dyrektorem będzie Szymek, bo on tak dużo umie. Szymek: Dobrze, przygotujcie szybko klasę i siebie do roli uczniów. Ja idę po dziennik. Dzieci rozbiegają się, przynoszą jakieś zeszyty, kartki, krzesełka. Siadają. Słychać dzwonek. Wchodzi Szymek z dziennikiem pod pachą. Dzieci wstają i mówią „Dzień dobry”. Szymek: Dzień dobry dzieci, siadajcie. Jestem nowym dyrektorem tej szkoły. Ciekaw jestem, co wy umiecie. Może ktoś powie mi jakieś przysłowie lub powiedzenie? Łukasz: Deszcz leje jak z cebra. Czarek: Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Dominika: Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Szymek: A ty Radek, czemu nie uważasz na lekcji tylko dłubiesz w nosie? Powtórz wymienione przysłowia. Radek rozgląda się po klasie, dzieci podpowiadają.
Radek: Kto rano wstaje…i się wyśpi…to leje jak z cebra. Dzieci śmieją się głośno, Szymek uspokaja klasę. Szymek: A ty mała jak się nazywasz? Dominika: Nie wiem. Szymek: Jak to nie wiesz? A jak na ciebie w domu wołają? Dominika: Niusia. Szymek: A, to ty pewnie jesteś ta nowa. Zaraz zobaczymy, jakie miałaś stopnie w poprzedniej szkole. /Ogląda dziennik/ No tak. Polski – jedynka, matematyka - jedynka, przyroda – jedynka, muzyka – piątka. Co, same jedynki i jeszcze śpiewać ci się chce? Dzieci znów śmieją się głośno Szymek: Cicho, wyjmijcie kartki. Teraz będzie kartkówka. Podpiszcie się. /Dzieci piszą. Szymek chodzi po klasie, zatrzymuje się koło Żanety, bierze jej kartkę, ogląda./ Żanetko, masz już 11 lat a nie potrafisz napisać bezbłędnie swojego nazwiska. Naucz się pisać poprawnie. Żaneta: Już nie warto. Za parę lat wyjdę zamąż i wtedy będę się nazywała inaczej.
Dzieci piszą dalej. W tym czasie na podwórko wchodzą dwie sąsiadki.
Judyta: Witaj, Daria. Co u ciebie słychać? Dawno się nie widziałyśmy. Daria: A, nic ciekawego. Za swoim chłopakiem się rozglądam. Obiad na stole a jego już tyle czasu nie ma. Judyta: Ja też swojego Adama na obiad chciałam zawołać. A wiesz, że sobie psa kupiłam. Daria: Psa? Judyta: A wiesz jaki on cwany. Od nikogo nic nie weźmie tylko ode mnie, z nikim nie pójdzie tylko ze mną i nikogo nie ugryzie tylko mnie. Daria dostrzega swojego syna i woła Daria: Sebek, do domu. Obiad stygnie. Sebastian: Już idę, mamo.
Judyta rozgląda się i woła swojego syna Judyta: Adam, chodź no tu! Adam podchodzi powoli ze spuszczoną głową. Matka goni go z butem między dziećmi, które rozbiegają się we wszystkie strony. Judyta: Adam, ty łobuzie jeden! Dlaczego mi wszystkie sznurki z domu powynosiłeś? Na czym ja teraz pranie powieszę? Zbiegają ze sceny. Dzieci znów gromadzą się na podwórku. Po chwili wraca Adam z podbitym okiem. Przyglądają mu się.
Rafał: Adam, co ty masz takie sine oko? Adam: A to z myślenia. Mateusz: Jak to z myślenia? Adam: No tak, bo ja myślałem, że mama nie trafi mnie tym butem, a ona trafiła. Z za sceny słychać głosy matek nawołujące dzieci do domu. Dzieci żegnają się i rozchodzą. Po chwili wszyscy wbiegają na scenę i kłaniają się publiczności.
Małgorzata Galanciak ZSO Stara Wojska
|